Ktoś ma chęć przy niedzieli na filmik z Twoją żoną w tle podczas mojej masturbacji ? Pełna dyskrecja ! Jeśli masz ochotę mogę udostępnić u siebie na profilu ale to Twoja decyzja :) NASZE ZONY DLA INNYCH. Pokazywanie . officepl. Mężczyzna · 11 miesięcy temu. szukam uległego rogacza - chętnie zobaczę twoją żonę jeśli napiszesz co Ostro i wulgarnie skomentuje twoją sukę zrobię z niej swoją posłuszna kurwę. Opowiem ci jak będę ją pierdolił na twoich oczach masujac twardego kutasa. Podzielę się doświadczeniami z zabaw cyckold. Zdecydowanego odważnego rogacza lub początkującego który zrobi mi dobrze fotkami swojej żony. NASZE ZONY DLA INNYCH. Pokazywanie . on88nono. Mężczyzna · 9 miesięcy temu. Wymiana z twarzami? ubrane i nagie. moja 33, ladna. chetnemu wysle unsee. 584 views, 20 likes, 1 loves, 0 comments, 7 shares, Facebook Watch Videos from Invent - praca przy inwentaryzacji: Wiedzieliście o tym, że 3 marca to Jeśli podoba się Wam zabawa hotki z singlem zapraszam do pozostawienia komentarza pod filmami, następnym razem wiemy co poprawic dzięki sugestiom panów, będą szpilki i pończoszki w czasie zabawy i może spuścił do środka w gumce ale z tym to się okaże w czasie zabawy i to już może z naszą parą albo z singlem później. . Najlepsza odpowiedź Jasigabi odpowiedział(a) o 01:09: Nie, prawie wszyscy mają gołe zdjęcia z okresu niemowlęctwa, są one wzruszające, nie obrażają nikogo, nie ma w nich podtekstów, taka pamiątka. Odpowiedzi Nie, to udostępnianie dziecięcej pornografii, zwyrolu. O ekshibicjonizmie mówimy tylko wtedy gdy dochodzi do podniecenia seksualnego bądź celu jego uzyskania. Bo przykladowo o vojeryzmie nie mówimy gdy sąsiad na ciebie się gapi.. ;-)[pytanie powinno być przy chorobach psych.]Ekshibicjonizm to patologiczne zaburzenie na tle seksualnym tj. pedofilia, kazirodztwo, homeowestytyzm, masochizm, nekrofilia... Aey odpowiedział(a) o 19:56 Uważasz, że ktoś się myli? lub Paulina Pająk: – „Życie miejskie: miliony ludzi, których dzieli wspólna samotność” – pisał Henry David Thoreau. Czy to wieczny pośpiech wielkich miast osłabia więzi między ludźmi? Jay Levin: – Martin Buber, filozof dialogu, przeciwstawiał sobie dwa rodzaje relacji interpersonalnych: relację „ja – ono”, która ma przedmiotowy charakter, i relację „ja – ty”, w której spotykają się autentyczne byty. Relacje „ja – ono” są skoncentrowane na wynikach, z pewnością są konieczne i pomocne, ale nie wystarczą, by potwierdzić ontologiczny status człowieka. Natomiast w relacji „ja – ty” dwie osoby głęboko doceniają to, że istnieją i stanowią dla siebie nawzajem Innego. Na takie relacje zawsze powinniśmy znaleźć czas. Jeśli sądzimy, że go nam brak, to nie mamy go już na nic. Kiedy naprawdę wychodzimy naprzeciw drugiej osobie, „uświęcamy, co świeckie” – sprawiamy, że codzienność staje się sacrum. I nagle to, co zwyczajne, objawia się jako wyjątkowe... Piszesz, że żyjemy w świecie paradoksów: nie chcemy zmian, „spieszymy się, pędzimy, gnamy (...) by zachować to, co jest”. – Rozpaczliwie próbujemy zachować na zawsze znany stan rzeczy – choć to niemożliwe. Zmiana to podstawa doświadczenia i kondycji egzystencjalnej człowieka. Rzeźbi nas upływający czas, rzeźbią zmiany. Tymczasem wysiłki koncentrujemy na zachowaniu status quo. Nasz pośpiech jest podszyty unikaniem. Próbujemy uciec od zmian, a nawet od wiedzy o tym, że one przychodzą możemy otworzyć się na zmiany? – Droga prowadzi przez zrozumienie, szacunek i afirmację odmienności. Jeśli nią pójdziesz, zostawisz za sobą tak powszechny dziś lęk, otworzysz w sobie zamknięte drzwi. Często dorastamy w przekonaniu, że różnice i zmiany są zagrażające. Dzieci wychowuje się w strachu przed Innymi, a to doskonała pożywka dla konfliktów... Kiedy zaczynasz doceniać różnice, odkrywasz zupełnie inny sposób życia. Zmiana nie jest już zjawiskiem przerażającym, ale czymś aktywnie poszukiwanym. Dzięki niej stajemy się bardziej ludzcy i otwarci na nowe doświadczenia. Co nam dają różnice? – To właśnie różnice umożliwiają spotkania – dzięki nim także my możemy się spotkać w tej rozmowie. Jeśli nie różnilibyśmy się, nie mógłbym być z tobą w kontakcie emocjonalnym, a ty nie byłabyś w stanie mnie poznać. Jesteśmy nastawieni na relację „ja – ono” – chcemy, by czytelnicy otrzymali ciekawy wywiad. Ale są w tej rozmowie chwile, kiedy pojawia się między nami relacja „ja – ty”. A zatem możemy być wobec siebie „gościnni”. Co przez to rozumiesz? – To postawa pełna szacunku i otwartości wobec Innego. Zawiera w sobie zarówno poważanie, jak i docenienie wartości różnicy, którą przynosi z sobą Inność. Gościnność jest cnotą, którą niemal utraciliśmy – nie musimy jednak wymyślać jej od nowa. Potrafimy być gościnni i otwarci wobec Innych, ale zbyt często nie ma w nas chęci, by z radością powitać różnicę...Jak afirmacja różnicy wygląda na co dzień – na przykład wobec migrantów czy osób LGBT? – Afirmacja różnic zaczyna się nieco paradoksalnie. Najpierw musimy dostrzec w Innym podstawowy aspekt, jakim jest człowieczeństwo. Wszyscy jesteśmy ludźmi – z tym podobieństwem egzystencjalnym konfrontuje się każdy człowiek, który pragnie żyć w sposób pełny i autentyczny. Poza tym społeczność LGBT – lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych – tak jak każda inna grupa mniejszościowa składa się z różnych osób. Dzielą je czynniki kulturowe, społeczne, ekonomiczne, polityczne, historyczne, geograficzne, a także możliwości i ograniczenia obecne w ich życiu. Może być również tak, że przynależność do mniejszości etnicznej czy społeczności LGBT jest dla mnie najmniej interesującym aspektem nowo poznanej osoby. Kiedy mówię o dostrzeżeniu wartości różnic, nie mam na myśli podszytego uprzedzeniami szufladkowania osób do określonych kategorii zgodnie ze społeczno-kulturowymi stereotypami. A zatem jeśli z jakiegoś powodu gender – płeć społeczno-kulturowa – osoby ma kluczowe znaczenie dla powstania między nami relacji „ja – ty”, niech i tak będzie! Ale może być tak, że to jej odwaga czy dobroć nadają wagę tej chwili. A co, jeśli nie umiem dostrzec odwagi człowieka, bo widzę tylko jego płeć? Moja strata – to ja nie potrafiłem dostrzec okazji Kapuściński pisał, że spotkanie z Innym jest wyzwaniem XXI wieku. – Z całą pewnością. Nasza kultura nie sprzyja takim spotkaniom, choć przecież wszyscy jesteśmy istotami wiele lat mieszkałeś w Afryce Południowej. W kontekście apartheidu idea spotkania nabiera szczególnego znaczenia. – Ta przeszłość ma na mnie ogromy wpływ. Kiedy myślę o apartheidzie, przede wszystkim pamiętam dojmującą niesprawiedliwość i bezprawność tego systemu. Czułem, że muszę – cokolwiek się zdarzy – wspierać jego ofiary. Przez wiele lat pracowałem z więźniami politycznymi. Byli aresztowani i więzieni bez sądu, a potem zwalniani z więzienia. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku pisałem artykuły dla pism „South African Medical Journal” i „South African Journal on Human Rights”. Wskazywałem w nich etyczne i profesjonalne obowiązki psychologów i pracow- ników służby zdrowia, działających w klimacie politycznym apartheidu. Jestem głęboko przekonany, że w sytuacji dyskryminacji nie da się zachować bezstronności. Powiem więcej, udawanie wówczas osoby bezstronnej jest wręcz niegodne. Albo wspieramy ludzi, albo wzmacniamy dyskryminację. A jednak współcześnie rozpowszechniony jest ideał „bezstronnego terapeuty”... – Nie wierzę, że terapia może być bezstronna. Od lat zmagam się z etycznymi dylematami związanymi z deklarowaniem bezstronnej postawy – wydają się nie do rozwiązania. Terapia jest zawsze dzieckiem swej epoki, a nie eleganckim modelem tworzonym w próżni. Jest efektem sił politycznych i ekonomicznych, które kształtują nasze życie. Żyjemy w niestabilnym świecie, mamy coraz mniej zasad odnoszących się do rozwoju i wzrostu. Spotykamy się z problemami, których nie rozwiążemy przy pomocy starych zasad. Na znaczeniu tracą kulturowe i religijne rytuały. W czasach globalizacji brakuje nam poczucia przynależności – miejsca, które moglibyśmy nazwać domem. A przecież dom był z założenia przestrzenią, w której człowiek czuł się bezpieczny i akceptowany, bez względu na wszelkie różnice. Możemy wiele podróżować, ale pewnego dnia każdy z nas czuje, że musi odnaleźć swój własny dom... Jakie są konsekwencje tej bezdomności? – Ludzie doświadczają różnego rodzaju reakcji emocjonalnych i stresowych. Terapia Gestalt daje im szansę na „umiejscowienie” – znalezienie nowego domu, własnego miejsca na ziemi. W dawnych społeczeństwach ludzie mieli do dyspozycji różnego rodzaju rytuały przejścia, dzięki którym zyskiwali własne domy i pozycję społeczną. Teraz terapia pozwala im znaleź... Membrana dachowa PCV to rozwiązanie zyskujące na popularności, ale wciąż nieidealne. Nasze stare, wysłużone pokrycie dachowe dogorywa – lada dzień zacznie przeciekać. Na razie jeszcze mocno nie pada, ale obawiamy się, że przy większej ulewie będziemy w tarapatach. Musimy więc jak najszybciej wymienić dach. Teraz tylko pytanie: w co zainwestować? Wiele dobrego słyszeliśmy o membranach pcv, ale czy to faktycznie dobre rozwiązanie? Nie ma czegoś lepszego? Mebrana dachowa PCV zamiast tradycyjnych rozwiązań PVC to materiał kojarzony z wieloma przedmiotami, ale niekoniecznie z dachem. W powszechnej opinii dostępne materiały na pokrycie dachowe to papa (lub nowsza papa termozgrzewalna), blachodachówka i dachówka. Nawet przez myśl nie przechodzi, że może być coś więcej, a jednak membrana dachowa PCV/PVC (zapis używany jest zamiennie) to dowód, że decydując się na nowy dach, mamy większy wybór. Tylko czy warto postawić na PCV? A jak nie, to czy istnieje sprawdzony, warty polecenia sposób? Co wiemy o membranie PVC? PVC (czyli polichlorek winylu) to jednowarstwowa membrana wykorzystywana zarówno na dachach komercyjnych, jak i przemysłowych. Ma podobne właściwości do również mało znanych, ale coraz bardziej popularnych membran, jak TPO i EPDM. Rozwijana na dachu i przyklejana do niego za pomocą kleju lub gwoździ; Jeśli chcemy, aby powłoka była trwała i odporna na uszkodzenia, powinniśmy dodać do niej specjalne środki zabezpieczające. To trochę problematyczne, bo praca przez te dodatkowe działania się wydłuża; Podobnie cena nie zachwyca, bo membrana PCV/PVC jest droższa niż na przykład pokrycie dachu wykonywane metodą TPO; A mimo wyższej ceny opisywany system to dość nowy produkt w branży pokryć dachowych. Co prawda stale ulepszany, ale i z liczny mankamentami, które obniżają jego jakość; PCV nie radzi sobie zbyt dobrze z promieniowaniem UV, przez co występuje naprężenia na szwach, co może być początkiem większych zniszczeń; Nie zachwyca też gwarancja na takie membrany, bo wynosi przeważnie 15 lat. Jak widać, niezbyt zachęcające są te punkty, które wymieniliśmy powyżej. Jeśli mamy stracić pokaźną ilość gotówki, to chcemy, żeby te wydatki zwróciły się w postaci solidnego, wytrzymałego i długowiecznego dachu. Czy lepiej odrzucić nowoczesne sposoby i skierować się w stronę bardziej tradycyjnych, stawiając na papę termozgrzewalną lub blachodachówkę? Nie musimy aż tak diametralnie zmieniać frontu, bo jak się okazuje, jest inny rodzaj membrany, który jest wolny od powyższych wad. Płynna membrana Hyperdesmo – co to takiego? Dlaczego warto? To dość nowy produkt na rynku, ale w przeciwieństwie do PCV, sprawdził się już w praktyce. Pasuje do wszystkich rodzajów dachów – płaskich i pochyłych, bez przeszkód możemy płynną membranę Hyperdesmo stosować na obiektach komercyjnych oraz przemysłowych; To jednoskładnikowa poliuretanowa membrana hydroizolacyjna – płynna, czyli właśnie w takiej formie aplikowana; Za sprawą procesu chemicznego – wiązania produktu z wilgocią zawartą w powietrzu atmosferycznym – powstaje wysokoelastyczna, ekstremalnie hydrofobowa membrana, które dopasowuje się do każdego miejsca; I wszędzie, gdzie zostaje nałożona, cechuje się idealnymi wręcz właściwościami mechanicznymi i odpornością chemiczną, na promieniowanie UV oraz erozję; Na powłoce nie pojawiają się szwy, co zwiększa wytrzymałość dachu, szczególnie w tych newralgicznych miejscach, gdzie montuje się anteny oraz klimatyzatory; Bardzo ważną informacją też jest to, że płynną membranę z powodzeniem można stosować na poniszczone pokrycie dachu. Oszczędzamy dzięki temu mnóstwo czasu, bo nie musimy – jak w innych przypadkach – najpierw zrywać starą powłokę, a dopiero później nakładać nową; Nakłada się ją szybko, ma wysoki poziom paroprzepuszczalności, co uniemożliwia tworzenia się w pomieszczeniach grzybów i pleśni, a jej gwarancja to aż 25 lat! Sprawdzona pod różnymi szerokościami geograficznymi, używana na całym świecie, czego dowodem 10 milionów metrów kwadratowych dachów i tarasów pokrytych tym systemem; To kompleksowa hydroizolacja, od początku do końca, więc nie musimy podejmować żadnych dodatkowych działań. Wobec powyższych argumentów nie sposób przejść obojętnie, bo widać jak na dłoni, że mamy do czynienia z prawdziwie porządnym systemem pokryć dachowych. Pamiętajmy o tym, gdy nasz dach zacznie wykazywać pierwsze oznaki zużycia. O administrator ← poprzedni Następny → Bernd od dawna marzył o kowbojskich butach, ale ich cena była bardzo wygórowana. Dlatego też, gdy zobaczył parę na przecenie, nie zastanawiał się ani chwili. Kupił swoje wymarzone obuwie. Dumnie wkroczył do domu. Z kuchni wychyliła się starsza kobieta i przywitała męża. Bernd zwrócił się do niej: Zauważyłaś coś w moim wyglądzie? Margaret spojrzała na niego i zaprzeczyła. Sfrustrowany mężczyzna poszedł do łazienki i rozebrał się. Został w samych butach. Wszedł do kuchni, w której krzątała się żona. Podszedł do niej i zapytał: A teraz?! Nadal nic nie widzisz? Margaret spojrzała i powiedziała: Bernd, ale o co Ci chodzi? Wisi tak jak każdego innego dnia. Nic się nie zmieniło przecież. Zirytowany Bernd zaczął krzyczeć: A wiesz dlaczego zwisa?! No nie mam pojęcia – odpowiedziała żona. Wkurzony mąż krzyknął: Wisi ponieważ patrzy na moje NOWE buty! Załamana żona odparła: Bernd… Zdecydowanie lepiej byś zrobił, gdybyś kupił kapelusz… Cześć wam opowiem wam , dziwna sytuację z moją żoną , liczę że ktoś odpowie mi czy miał cos podobnego . Mama z żoną po 30 lat ona szczupła bardzo ładna , historia zaczęła się jakieś parę miesięcy temu . Zadzwonił do niej kolega w naszym wieku , znam gościa widziałem go dwa razy , bardzo przystojny ale do rzeczy , zadzwonił do niej z prosba o nocleg na dwie noce gdyż miał pracę w naszym rejonie . Nie bardzo podobał mi się ten pomysł bo mieszkanie małe a mi się średnio podobało nocować typa o którym niewiele wiem , ale się zgodziłem. Pierwsza noc popiliśmy , itd. I poszliśmy spać ja z żoną w jednym pokoju on w drugim . Cała ekscytująca mnie i jednocześnie przerazająca akcja zaczęła się drugiej nocy . Zaczęliśmy picie tak jak zeszłego wieczoru , niestety musiałem się już położyć bo trochę mnie siekło , żona też się położyła i wszystko wyglądało by normalnie , gdyby nie to że żona co jakiś czas patrzyła czy śpię widziałem to przez na pół uchylone oczy , zastanowiło mnie to od razu i udawałem że śpię po jakiejś godzinie tego czuwania wstała po cichu ,i dosłownie na palcach wyszła z pokoju myślałem ze do wc , ale nie, skręciła w prawo do pokoju tego kolegi , który graniczył z naszym ścianą , byłem w lekkim szoku ale nadsłuchiwałem co się dzieje , w mieszkaniu cisza jak makiem zasiał więc słyszałem jakoms ich cichą rozmowę , szept dosłownie , szepty ucichły po czasie i była cisza tak przez ok. 5 minut , zastanawiałem się co się tam dzieje i wyobraznia zaczeła mi działać , jak się okazało słusznie , po tych pięciu minutach zaczełem słyszeć rytmiczne skrzypienie wersalki wiedziałem co to oznacza , i w tedy po prostu dostałęm czegoś dziwnego , adrenalina tak mnie uderzyła że zrobiłem się spocony a co dziwne mój mały stanąl na Maksa , bardzo chciałem zobaczyć co się dzieje ale jednocześnie bałem się tego co zobaczę , nie umie tego wytłumaczyć , wyraznie słyszałem te skrzypienie , tego dzwięku nie da się inaczej wytłumaczyć, z małymi przerwami trwało to ok. 12 minut aż w końcu usłyszałem dobrze mi znany dzwięk , przyspieszający oddech mojej kobiety a na koniec ciche wytchnienie , ona tak dochodzi , zrozumiałem że doszła a w Glowie mi się kręciło z podniecenia i jednocześnie jakby strachu . drzwi od mojego pokoju były uchylone , widziałem w półmroku jak moja dyskretnie z za futryny zagląda czy śpię , przez pół otwarte oczy widziałem jak przemyka szybko z gołym tyłeczkiem do łazienki , była tam trochę , słyszałem wode , chyba się podmywała , po czym wróciła do mnie do łózka . tak po 10 minutach zaczełem wkładac rekę do jej stringów , nie raz tak budze ją w nocy i mamy swietny seks , a byłem tak podniecony że chciałem tego natychmiast , włożyłem palec do jej cipki i wszedł jak w masło , była bardzo rozlózniona , wiedziałem po czym , ale niestety zabrała mi ją i nici z sexu . Od tego się zaczęło , przepraszam ze taki długi post ale wszystko jest ważne . dziwi mnie ta sytuacja moja żona znała go dobrze podejrzewam ze już nie raz ze sobą spali ale najbardziej dziwi mnie moja reakcja na tą sytuację , na tym historia się nie skończyła opowiem wam co stało się za dwa tygodnie , napiszcie czy tez mieliście podobne sytuacje i jak na was to działało , czy tylko ja jestem nie normalny .

pokazywanie innym nagiej zony